W okolicach Siem Reap znajdziecie wiele jednodniowych wycieczek, na przykład do tzw. pływających wiosek (floating villages) znajdujących się w odległości kilkunastu kilometrów od miasta. Po krótkim rozpoznaniu zdecydowaliśmy pojechać do Kampong Phluk, oddalonego o 30 km od Siem Reap, malowniczo ulokowanego na rzeką wpływającą do jeziora Tonle Sap. Kampong Phluk to niewielka wioska, a właściwie 3 wioski położone tuż obok siebie gdzie mieszka około 3 tysiące ludzi. Domy zbudowane zostały na wyglądających na delikatne i łamliwe palach, co oznacza, że domy znajdują się na 6 do 8 metrów na ziemią. Taka konstrukcja zapewnia ochronę przed powodzią podczas monsunów. To wtedy woda dociera tak wysoko, że drewnianych pali praktycznie nie widać, a wioska wygląda zupełnie inaczej.
W trakcie pory deszczowej jezioro powiększa się aż 6 krotnie! Z 2500 km2 do 16 00km2, kiedy to staje się jednym z największych jezior słodkowodnych w Azji. Ostatni etap podróży to droga przez wyboistą bitą drogę.
Wycieczka zaczyna się od rejsu łódką wzdłuż domów na palach. Rzeka jest tutaj centrum życia, popularnych środkiem transportu oraz miejscem do kąpania się, łowienia ryb czy po prostu bawienia się i skakania z łódek do brunatno-brązowej wody.
Druga część wyprawy to przesiadka do mniejszej drewnianej łódki, która zabiera na przez tzw. pływający las (floating forest). Starsza kobieta siedzi na czubku 3 metrowego kajaku, wiosłując, a raczej odpychając się od dnia (woda jest naprawdę płytka) jednym krótkim wiosłem. Nie zna ani słowa po Angielsku, przynajmniej do ostatniego momentu, kiedy to w końcu mówi “Napiwek?”
Po powrocie do większej łódki wypływamy na jezioro Tonle Sap. Widać przede wszystkim niekończącą się taflę wody.
Jest to wyjątkowe doświadczenie, choć nie należy do najtańszych. 20 dolarów za osobę za około dwu i półgodzinną przejażdżkę… A wcale nie obejmuje to transportu z Siem Reap do wioski. Mimo wszystko jest to przeżycie, które na długo zapadnie w naszych pamięciach.
Renato