Siedzimy przy plaży Zurriola, słońce w końcu świeci, jemy pyszną kanapkę Campero z pobliskiego baru Campero i oglądamy zawody surfingowe, na które natknęliśmy się zupełnie przez przypadek. Obok nas stoją cztery rowery, ponieważ nasi gospodarze, Mayra i Aritz, super sympatyczna i wysportowana para architektów, zabrali nas na rowerowe zwiedzanie miasta. Choć planowaliśmy opuścić San Sebastián rano, nagłe zauroczenie miastem sprawiło, że zdecydowaliśmy zostać jeszcze jeden dzień…
Poprzedniego dnia planowaliśmy już nasz odwrót z Hiszpanii i jechać z Bilbao bezpośrednio do Biarritz we Francji, ale krótki postój w Guernice, by sprawdzić naszą pocztę, zmienił nasze plany. Okazało się, że nasz znajomy w Biarritz nie mógł nas jednak przyjąć na noc, więc zaczęliśmy wysyłać zapytania o kanapę do pobliskich miast. Po kilku minutach dostaliśmy zaproszenie, a po chwili bardzo przyjemną wiadomość, że możemy przyjechać, kiedy chcemy. Znajomi polecali nam wcześniej San Sebastián, także szybko się spakowaliśmy i skierowaliśmy się na wschód, by spotkać się z naszymi gospodarzami.
Zaparkowaliśmy koło La Concha, głównej zatoki miasta, i poszliśmy na spacer w deszczu wzdłuż wybrzeża. Godzinę później spotkaliśmy się w starej części miasta z naszymi gospodarzami i weszliśmy do jednego z licznych barów, by schować się przed deszczem.
Następnie weszliśmy do raczej brudnego miejsca, z czarnymi skorupkami po małżach leżącymi wszędzie na podłodze. Okazało się, że był to bar La Mejillonera, jeden z najbardziej znanych tapas barów w San Sebastián, znanego z… niespodzianka… mejillones, czyli małż.
Po powrocie do mieszkania Mayry i Aritza byliśmy w szoku zobaczywszy najbardziej nietypowy pokój gościnny, jaki dotychczas widzieliśmy. Była to antresola zbudowana nad kuchnią, schowana za drzwiami wyglądającymi jak drzwi od szafy, do której dało się wejść jedynie schodząc po metalowej, budowniczej drabinie. Pokój ozdobiony był w stylu arabskim i miał kilka dużych kolorowych poduszek.
Niedziela przywiała nas jasnym słońcem i zaproszeniem od naszych gospodarzy na rowerowe zwiedzanie miasta. Bez chwili zastanowienia zgodziliśmy się i wyjechaliśmy do miasta, jadąc jedną z naprawdę wielu tras rowerowych zbudowanych w całym mieście. Najpierw zarzymaliśmy się na zachodnim końcu głównej zatoki w mieście przy słynnej rzeźbie El Peine del Viento Eduarda Chillidy.
Dalej, w przyjemnie grzejącym słońcu pojechaliśmy trasą rowerową wzdłuż wybrzeża, tą samą trasą, którą wczoraj spacerowaliśmy w ulewnym deszczu. Gdy dotarliśmy na drugą stronę i przejechaliśmy obok Akwarium, by następnie wjechać na wzgórze z Zamkiem Castillo Kalea na szczycie, by zobaczyć miasto z innej perspektywy. Wjechanie na górę nie było łatwym wyzwaniem dla naszych nieusportowionych ciał. Na szczycie, by zobaczyć widoki z najwyższego punkty, weszliśmy do muzeum w zamku, w którym pokazana była historia San Sebastián. Dowiedzieliśmy się, że w XIX wieku miasto prawie całkowicie spłonęło z rąk Brytyjczyków i Portugalczyków, co było nam potem w żartach wielokrotnie wypominane przez naszych gospodarzy. Zjeżdżając w dół, posąg Chrystusa ze szczytu wzgórza patrzył nam przez ramię.
San Sebastián jest wymarzonym miastem dla wszytskich miłośników rowerów. W drodze powrotnej do naszego wyjątkowego pokoju przejechaliśmy przez najdłuższy na świecie tunel dla rowerzystów. Kiedyś był to tunel kolejowy, ale gdy zbudowano nowy, ten został przekształcony na przejazd wyłącznie dla rowerzystów.
San Sebastián był niezwykle pozytywną niespodzianką, jako że wcale go w planach nie mieliśmy. Polecamy to miasto wszystkim, którzy szukają dobrej zabawy w nadmorskim mieście, w którym jest sporo atrakcji, pyszne jedzenie i bardzo sympatyczni ludzie.
Magda i Renato
By zarezerwować hotel w San Sebastian kliknij tutaj
I’ve been to San Sebastian about 8 years ago with friends. We were swimming and sunbathing at La Concha and devouring tapas in various bars troughout the city (only not that one with mussles you’ve been to). Your post brought me back some lovely memories! 🙂
I love when hosts make an effort like that, it makes you feel welcome and almost like a local in foreign city.