Jesteśmy teraz w Polsce

A gdyby Full Moon Party nie istniało? Koh Phangan, Tajlandia

Koh Phangan-102

Gdyby Full Moon Party nie zyskało swojej dziwacznej sławy, Koh Phangan byłoby spokojną, średnio atrakcyjną wyspą, z właściwie niewieloma ładnymi plażami i prawie żadnymi atrakcjami. Popularność comiesięcznej imprezy na plaży sprawiła, że wyspa stała się mekką imprezowiczów, przyjeżdżających tutaj opalać się i szaleć z alkoholem na plaży. Zastanawiam się, czy ludzie tu mieszkający, szczególnie Ci z południowo wschodniej części wyspy, gdzie impreza się odbywa, są zadowoleni z tego comiesięcznego zamieszania. Z jednej strony to dla nich świetna okazja do zarobku. Młodzi ludzie zostawiają tu tysiące Bahtów na taksówki, lokum i oczywiście alkohol. Ale z drugiej strony koniec z ciszą i spokojem, sielskim życiem z “normalnymi” okazjonalnymi turystami…

No i znowu skuter

Dla nas Full Moon Party był bardziej zjawiskiem, które chcieliśmy zobaczyć, a niekoniecznie przeżyć. Dlatego ponownie wypożyczyliśmy skuter, otworzyliśmy mapę i zbadaliśmy chyba wszystkie zakątki Koh Phangan. Kolejny raz skuter okazał się wygodnym, tanim i szybkim sposobem na objechanie wyspy. Choć słyszeliśmy o wielu wypadkach na motorach, szczególnie tutaj, gdzie droga na imprezową plażę to ciąg pagórków i ostrych zjazdów, a młodych szalonych ludzi bez liku. Renato jednak na motorach jeździ praktycznie od dziecka, więc na tylnym siedzeniu czułam się całkiem bezpiecznie. Wynajęcie skutera również rozwiązało nasz dylemat z noclegiem. Początkowo rozważaliśmy szukanie bungalowa na północnym wybrzeżu, z dala od całego pełnioksiążycowego szumu. Ostatecznie znaleźliśmy przyjemny pensjonat z basenem na południu wyspy, między plażą Baan Tai i Baan Khai. Skuter dawał nam możliwość spakowania ręczników i wybrania jakiekolwiek plaży. Choć jedną, średnio atrakcyjną, mieliśmy pod nosem, basenowa niesłona woda bez piasku tym razem zwyciężyła. Do morskiej wody weszliśmy tylko raz, ostatniego dnia na północnym-wschodzie wyspy. To zresztą ostatni dzień bardzo zmienił naszą opinię o wyspie. Ale o tym za chwilę.

Zwiedzenie… ale czy jest czego?

Skuter wypożyczony, kaski na głowę i zaczynamy objazd. Zaczęliśmy od świątyń. Jest ich niewiele i cóż, są raczej opustoszałe. Wat Phu Khao Noi, najstarsza świątynia na wyspie. Znajduje się na wzgórzu, ale widoków nie oferuje. Jeśli chcecie zobaczyć gąszcz palm kokosowych z góry, najlepiej udać się do świątyni Wat Khao Tham. Oprócz niewielkiej świątyni z pomnikiem leżącego Buddy znajduje się tam przyjemny punkt widokowy. Cały kompleks położony jest w lesie, wokół znajduje się kilka przypadkowych pomników i małych drewnianych chatek.

Koh Phangan-84

Koh Phangan-87 

Wat Pho była całkowicie zamknięta, ani śladu opisywanej sauny ziołowej, a jedynym wiernym był kogut. Ciekawe urozmaicenie stanowiła Chińska Świątynia w północnej części wyspy, również zupełnie pusta, ale za to kolorowa i z punktem widokowym. Najfajniejszą częścią zwiedzania świątyń było raczej odnajdywanie ich oraz krajobrazy po drodze.

Koh Phangan-94

Ponadto, wybraliśmy się zobaczyć wodospad Phaeng. Dziwna sprawa, podobno sierpień do pora deszczowa, a wodospad nie wyglądał nawet jak malutki strumień… Wspięliśmy się za to na kolejny punkt widokowy. Było gorąco i duszno, a wędrówka po konarach trochę stroma. Nadal nie wiem, czy było warto… Ale widoki ładne.

Chill out i pyszne jedzenie

Naszym ulubionym miejscem na wyspie była mała restauracja na palach nad samą wodą przy Golden Rock. Najniższe dotychczas ceny, pyszne świeże soki i tajskie dania, a przede wszystkim totalnie wyluzowana atmosfera. Obok znajdują się bardzo bardzo tanie domki do wynajęcia, ale raczej nie wysokiego standardu. Gdybyśmy tylko wiedzieli wcześniej, pewnie siedzielibyśmy tam cały czas…

Jak pewnie się domyślacie, tajska kuchnia nas absolutnie oczarowała. Bazar  z jedzeniem  Pantip Market w centrum Thong Sala był dla nas rajem. Małe stoiska z każdą możliwą tajską potrawą, autentyczną, smakowitą i tanią. Ja wprawdzie rozkoszowałam się kolorowym sushi, ale wybór był praktycznie nieograniczony. Absolutna konieczność!

Koh Phangan-130

Koh Phangan-1

Inne oblicze wyspy

Do ostatniego dnia nie zrezygnowaliśmy z odkrywania wyspy. Ciągle brakowało nam turkusowych plaży i ekskluzywnych resortów, których w Tajlandii przecież nie może brakować. No i znaleźliśmy. Na północno-wschodniej części wyspy, do której prowadzi nowa droga (częściowo jeszcze w budowie) znajdują się trzy urocze zatoczki. Pierwsza, najbardziej na północ, Haad Khuad ma potencjał i przyjemny biały piasek.

Koh Phangan-115

Kolejne dwie, bardziej na wschód,  Ao Thong Nai Pan Yai i Ao Thong Nai Pan Noi to bardzo przyjemne plaże z ekskluzywnymi hotelami, ale dostępne dla wszystkich. Przyjemna odskocznia od imprezowego gwaru.

Koh Phangan-125

Poza szaleństwem związanym z Full Moon Party, Koh Phangan jest spokojną, umiarkowanie ciekawą i średnio ładną wyspą. Jest gdzie imprezować i to intensywnie, ale jest też gdzie w spokoju i ciszy leczyć kaca.

Magda

Więcej zdjęć z Koh Phangan tutaj.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*