Jesteśmy teraz w Polsce

Urodzinowy chill out w Nong Khiaw, Laos

Nong Khiaw-2

Nawet w przewodniku otwarcie piszą, że główną atrakcją tego miasta jest spacer po moście i podziwianie widoków na drewniane domy przy brzegu. Przyjechaliśmy więc z zamiarem odpoczęcia (nie żebyśmy byli specjalnie przemęczeni pobytem w Munag Ngoi), popracowania nad blogiem i wypłacenia gotówki z konta, bo w poprzedniej wiosce nie było ani jednego bankomatu, a my zostaliśmy bez grosza Znaleźliśmy przyjemny pokój z widokiem na most i rzekę i przez trzy dni prawie się stamtąd nie ruszyliśmy. Było gorąco, spokojnie i cicho.

Byliśmy w Laosie już prawie tydzień i moja mama spytała, co właściwie tam robimy, co zwiedzamy, jak wygląda kraj. Tymczasem my od kilku dni byliśmy w malutkich wioskach nad tą samą rzeką, gdzie typowych turystycznych atrakcji raczej brakuje. Ale wcale nie narzekaliśmy.

W Nong Khiaw wypadły moje urodziny. Mimo porannych poszukiwań nie udało się Renato znaleźć tortu albo przynajmniej jakiegoś ciasta, świeczki zdmuchnęłam więc z lodów, a na śniadanie dostałam naleśnika z czekoladą i owocami prawie do łóżka (na taras przed domem, ale zjadłam je w pidżamie).

Wczesnym popołudniem wypożyczyliśmy skuter i pojechaliśmy zwiedzić największą tutejszą atrakcję trzy jaskinie Tham Pha Tok. Znajdują się one kilka kilometrów za miastem. Zapłaciliśmy drobną opłatę i miejscowy mężczyzna i jego syn poszli z nami jako przewodnicy. Jak się okazało jedna z jaskiń była niedostępna ze względu na jadowite węże, o czym dowiedzieliśmy na samym początku. Do jaskiń musieliśmy przejść kawałek wąską ścieżką przez zarośla i przejść przez improwizowany most. Informacja o wężach dosyć nas wystraszyła, bo japonki nie są najlepszymi butami na spacery między kąsającymi stworami… Pocieszyło nas jednak, że nasi przewodnicy również mieli tylko japonki, a mały chłopiec co chwile wbiegał w gąszcz traw i nic mu nie było. Jaskinie nie były niczym specjalnym, po wejściu po stromych betonowych schodach można było wejść wgłąb może 20 metrów.

Nong Khiaw-10  Nong Khiaw-12 Nong Khiaw-13

Wróciliśmy do skutera i wjechaliśmy w wąską bitą drogę prowadzącą do malutkiej wioski Khamu. Jechaliśmy wzdłuż rzeki, a zza krzaków co chwilę wyłaniała się dolina z brązową wodą. Na miejscu pomachało do nas kilkoro dzieci, starsi ludzie patrzyli na nas trochę krzywo, szybko więc wróciliśmy na główną drogę.

Nong Khiaw-4 Nong Khiaw-6

Nong Khiaw nie jest najbardziej ekscytującym miejscem w Laosie. Nadrabia jednak pięknymi widokami na wapienne klify i naprawdę wyluzowaną atmosferą.

Informacje praktyczne:

Transport:

Łódka z Muang Ngoi do Nong Khiaw: 25 000 KIP za osobę | 45-60min.

Mini bus do Luang Prabang: 40 000 KIP za osobę | 4 godziny po dziurawych zakurzonych drogach. Bilet najlepiej kupić bezpośrednio na dworcu około 1.5km od centrum. Z okolic „portu” odjeżdżają też prywatne pick-upy i wany, ale są dużo droższe (zależnie od liczby osób, ale około 100 000 KIP).

Nocleg: Najwięcej opcji po przeciwnej stronie rzeki od „portu” gdzie przypływają łódki.

Zaraz za mostem po lewej stronie znajduje się Sunrise bungalows (bungalowy drewniane i betonowe różnej jakości z różnymi cenami). Najtańszy był dzielony bungalow (trzy pokoje z łazienkami i wspólny taras), gdzie my nocowaliśmy udało nam się, że byliśmy tam sami. Zapłaciliśmy 40 000 KIP za noc (poza sezonem, we wrześniu). Wifi tylko przy recepcji/restauracji.

Po prawej stronie jakieś 200 metrów za mostem znajduje się wąska uliczka. Idąc nią trochę wgłąb znajdziecie kilka pensjonatów i bungalowów do wynajęcia oraz parę restauracji.

Wypożyczenie skutera: 50 000 KIP za pół dnia (wystarczająco, by zwiedzić wioski i jaskinie).

Nong Khiaw-3

Magda

One comment

  1. We heard good things about the sleepy village of Muang Ngoy, north of Luang Prabang, and that was all we needed to book a ticket.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*